Każdy odcinek trzyma w napięciu, wzrusza i zżywa z głównym bohaterem.
Potwierdzam. Anime to najlepiej opisuje zemstę, gdyż Thorfinn został nią tak zaślepiony, że dał się kompletnie zmarginalizować postaciom drugoplanowym.
W pierwszym sezonie prawdziwymi bohaterami byli tak naprawdę Askeladd oraz Książę Knut - to z nimi widz mógł się utożsamić, dzięki po pierwsze wartościom, origin-story, darze strategii w wymiarze zarówno wojskowym i politycznym oraz zrozumieniu on ideałów Thorsa, a po drugim wewnętrznej przemianie, poznaniu prawdziwej natury świata oraz chęci rozerwania błędnego koła bezsensownych rzezi i niedoli poprzez "zbudowanie na Ziemi drugiego raju".
Thorfinna z kolei naprawdę można było porównać z psem na usługach Askeladda - jego wieczne krzyki, obsesja na punkcie walk z Askeladdem oraz to, że nie umiał patrzeć na świat poza swoją wendettą. Nawet dość infantylny i zdecydowanie zbyt potężny dla tego anime Thorkell Wysoki miał w sobie więcej głębi niż syn Thorsa - zarówno jeśli chodzi o wsparcie humorystyczne, komentator działań Knuta oraz chęć zrozumienia zamysłów Thorsa.
Drugi opening sezonu pierwszego najlepiej pokazuje, iż Thorfinn nie zasługuje na miano protagonisty - jest on prezentowany dopiero jako trzecia postać (po Askeladdzie i Knucie), zaś pod koniec cały poobijany nie był w stanie dotrzymać kroku patrzącemu w przyszłość Knutowi i Askeladdowi, który pragnął brać czynny udział w realizacji jego marzeń.