Hachi
Wbrew większości opinii uważam ją za najlepszą postać z anime. Przemiana jaką przechodzi podczas całej serii jest niesamowicie subtelna. Z wiejskiej dziewczyny przesiąkniętą swą nastoletniością i ufnością do całego świata w dojrzałą kobietę. Niewyidealizowana głupiutka istotka zaczyna poznawać smak samodzielności. Wielbię jej prawdziwość i brak pozerstwa. Popełnia najgłupsze błędy- to chyba z nią większość osób może się utożsamiać. Nie próbuje być dojrzała nad wyraz, każde jej późniejsze zachowanie jest napiętnowane doświadczeniem i chęcią szukania w tym całym bajzlu nadziei. Czasami popełnia te same błędy kilka razy. Jak dla mnie jedna z najbardziej rzeczywistych postaci ogólnie w gatunku anime.
Anime w ogóle uważam za jedno z lepszych. Kiedy większość dziewcząt podłapuje doła i zaczyna oglądać Dziennik Brigitte Jones albo Śniadanie u Tiffany'ego ja włączam sobie Nane która stopniowo pokazuje mi że świat się jeszcze nie zawalił mimo powalających zwrotów akcji, i że nie tylko ja czasami na własne życzenie pcham się w ogień w imię wyższych celów które z czasem wydają się głupie albo nic niewarte.
Nie jestem fanem romantyki i jako facet bardziej przyglądałem się charakterom męskim, ale skoro to wątek głównie o Hachi to zacznę od tego, co o niej sądzę. Wpis bardzo długi, za co przepraszam, ale mam naprawdę sporo przemyśleń. Wyszedł mi najdłuższy w moim życiu wpis na forum FW :D
Nie uważam, aby była naiwna. To małomiasteczkowa, prosta, wesoła i ufna dziewczyna, która jest jak otwarta księga. Wbrew temu co o sobie sądziła, jest szczera aż do bólu i nie gra przed innymi kogoś, kim nie jest. I przez ten sam pryzmat postrzega innych. Tak więc to nie naiwność, tylko błędne założenie, że ludzie z jej otoczenia są tacy sami jak ona. Kto z nas nie sparzył się choć raz w życiu, bo myślał podobnie?
Prawdopodobnie to charakter Hachi miał decydujące znaczenie dla Nany by się z nią zaprzyjaźnić. Nana widziała w niej swoje przeciwieństwo, to czym chciałaby być.
Jej miłosne porażki moim zdaniem wynikają z chęci wyrwania się ze wsi. Przyjaciele zarzucali jej brak ambicji, ale przecież dla nich jedyną ambicją jaką znali były studia. Dla Hachi ambicją było wyjechać ze wsi i znaleźć miłość swojego życia. Czy to mało? Moim zdaniem to piękny, ambitny i naprawdę trudny do osiągnięcia cel. Wszak w życiu nie chodzi o to, by wsadzić dyplom do szuflady, ale o to by doczekać się dzieci i wnuków, a ostatecznie w szczęściu zestarzeć się ze swoim partnerem. Celowała więc w starszych facetów, których zgodnie z definicją postrzegała jako odpowiedzialnych, ale niestety miała pecha i na takiego nie trafiła.
Była też bardzo zdeterminowana. Gdy się zakochała i jej chłopak wyjeżdżał do Tokio zastosowała się do wszystkiego, czego od niej oczekiwał. Zarabiała pieniądze, odkładała i czekała rok aż jej chłopak dostanie się na studia. Gdy się spełniło zgodnie z umową natychmiast wsiadła w pociąg. To było dojrzałe zachowanie. Natomiast w tym momencie zawiedli jej przyjaciele i ukochany. Natychmiast wykorzystał ją seksualnie, a w zamian za to i wyglancowanie mieszkania nakazał jej się wyprowadzić i znaleźć pracę, bo inaczej z nią zerwie. To kogo on u licha potrzebował? Kochanki na zawołanie, czy partnerki? Każdy zakochany zrobi wszystko by zamieszkać ze swoją dziewczyną... No i gdzie była w tym momencie jej przyjaciółka i przyjaciel? Dlaczego, mimo iż sami od dawna razem mieszkali, nie oczekiwali tego samego od kolegi? Zaprezentowali hipokryzję w najczystszej postaci.
Idźmy jednak dalej. Hachi znajduje mieszkanie za pół ceny i pracę, czyli dokładnie to czego od niej się oczekuje, a co w zamian usłyszała od chłopaka i przyjaciół? Krytykę, że nie powinna mieszkać z obcą osobą. Zdaje się, że sugerowali jej, aby lepiej wprowadziła się do swojego chłopaka. To już nawet nie jest śmieszne, to wygląda na zabawę, a zabawką jest Hachi. Sądzę, że od tego momentu Hachi zaczęła dystansować się do starych przyjaciół i jednocześnie zbliżać do nowych. Ostateczne potwierdzenie, że chłopak bawił się jej kosztem zwodził przez rok było jego szybkie zakochanie się w nowej koleżance z pracy i studiów.
O Hachi można powiedzieć, że stosunkowo łatwo właziła do łóżka facetom, ale tylko tym, którzy jej się podobali. Po części wynika to z faktu, iż Hachi jest kobietą, która wymaga ciągłej uwagi innych (to widać szczególnie w scenach, gdy zostawała sama, wtedy natychmiast pojawiała się depresja). Pomijając, że pójście do łóżka z facetem wydawało jej się czymś naturalnym, czego każdy facet oczekuje, był to też prosty sposób na zyskanie uznania i uwagi właśnie. W anime nie pojawił się żaden dowód na to, że przespałaby się z kimkolwiek. No i warto jeszcze tu przypomnieć sobie słowa Shina, który powiedział, że dla Nany seks nie jest niczym szczególnie wyjątkowym. Jeżeli się nie mylił, to akt seksualny porównałbym do spełniania potrzeb fizjologicznych ;)
Następny był Takumi. To książę z bajki. Facet dosyć chłodny i w pełni zaangażowany w pracę (taki typowy filmowy dorosły Japończyk). Jak mogła sobie odmówić? I wszystko byłoby ok, gdyby między wódkę a zakąskę nie wszedł Nobu. Ten księciem nie był, ale dawał za to ciepło i ciągłą obecność. I to właśnie rozerwało Nanę na pół. Jedna jej część chciała wymarzonego księcia, a druga ciepłego faceta, który będzie ją na co dzień doglądał i tulił. W mojej opinii obstawiła na dobrego konia. Takumi okazał się facetem dojrzalszym, wziął odpowiedzialność za dziecko i zapewnił rodzinie dobrobyt. Co więcej, w najtrudniejszej chwili dla Hachi jakimś cudem znalazł się obok i jako jedyny potrafił do niej przemówić i gładko wyciągnąć ją z dołka. Tu znów zawaliła Nana, która zwyczajnie uciekła, a to właśnie do niej najpewniej należałoby decydujące o losach Hachi zdanie.
Anime ogólnie wywarło na mnie piorunujące wrażenie i ubolewam nad tym, że nie ma kontynuacji. Po raz pierwszy na szklanym ekranie znalazłem postać, z której charakterem mogę się niemal w 100% utożsamiać. Jest to Yasu. Cierpliwy, dba o innych kosztem siebie, niewiele mówi, a jak mówi to z sensem. Gdybym miał zgadywać dalszą ewolucję tej postaci, to myślę, że prędzej czy później taki sposób bycia by go zniszczył, a podkopaniu uległoby większość jego ideałów. Chodzi o to, że robił on wiele rzeczy za plecami innych i w pewnym momencie podejmowane przez niego kroki mogłyby okazać się błędne lub opacznie zrozumiane i skończyłoby się wielkimi pretensjami za to, że manipuluje ich życiem bez zgody i za ich plecami. W zasadzie taki wątek zaczynał się już kroić, a w rolach głównych była Reira, wokalistka z drugiego zespołu, która kochała się w Yasu, a ten pchnął ją w ramiona fałszywej miłości/zwodzenia przez Takumi. Ostatecznie, dosłownie rzutem na taśmę pojawił się Shin, który przejął jej uwagę. Gdyby nie to, Yasu miałby naprawdę duży problem.
Anime Nana przeraża realizmem i dojrzałością świetnie naszkicowanych charakterów postaci. To naprawdę wysoka półka pod tym względem. W sumie, to sam nie wiem czemu nie oceniam go na 10, ale w końcu pewnie wymyślę jakieś uzasadnienie, a jak nie, to będę musiał ją podnieść ;)
Nana przypomina nam rzeczy banalne, a jednak takie, o których często nie pamiętamy.
1. Los podstawia nam na swojej drodze różnych ludzi, którzy determinują nasze życie. I nie ma tu znaczenia czy ktoś jest dobry czy zły. Po prostu osoba X chcąc nie chcą powoduje jakiś ciąg wydarzeń, który ma wpływ na otoczenie. Czasami niewielki, a czasami powodujący istną lawinę (niekoniecznie w złym tego słowa znaczeniu). Przerażające jest to, że tego nie da się zatrzymać i nikt nie jest w stanie kontrolować.
2. Świat jest większy, niż nam się to wydaje. I nie mam tu na myśli kuli ziemskiej, tylko to, że często zbyt mocno skupiamy się na sobie i własnych dramatach. Zaczynamy je wyolbrzymiać i przestajemy dostrzegać, że tuż obok nas żyją ludzie, którzy też mają swoje problemy i własne dramaty, które nierzadko są większe lub równe naszym. Zapominając o tym popełniamy klasyczny błąd użalając się podczas spotkań ze znajomymi, a czasami nawet licytujemy kto ma większy problem. To chore, bo wszyscy je mamy i uskarżanie się jest tylko i wyłącznie zatruwaniem atmosfery, a ostatecznie, gdy nasi słuchacze wrócą do domu, to powiedzą sobie w duchu "co on/ona pierd*i kogo to interesuje?".
3. To doskonały przykład, jak powinna wyglądać prawdziwa przyjaźń. Z reguły w jakiś beznadziejnych i banalnych facebookowych grafikach przyjaźń zamyka się do wysłuchania, zrozumienia i dobrej rady. Ale to tylko płytkie definicje. Przyjaciel pod żadnym pozorem nie powinien być zazdrosny, nie pytany nie powinien osądzać, oceniać i rozliczać albo pouczać, a nierzadko powinien po prostu zamknąć gębę i zbyć milczeniem to co usłyszał, bo ten drugi chce się tylko wygadać. I przede wszystkim powinien akceptować każde zachowanie swojego przyjaciela, jakie by nie było. To samo tyczy się podejmowania decyzji, które bezwzględnie i bezkrytycznie powinny zostać przyjęte do wiadomości.
4. Każdy artysta ma delikatne wnętrze. Często o tym nie pamiętamy, gdy zapędzimy się w poszukiwaniu sensacji i skandali naszych ulubionych muzyków i aktorów. Szybko zaczynamy postrzegać wykreowaną medialnie powierzchowną maskę/skorupkę.
5. Każdy człowiek ma do zaoferowania coś innym, ale my sami nie u każdego potrafimy to zobaczyć albo z niego wydobyć.
6. Do szczęścia wcale nie trzeba tak wiele. Czasami wystarczy zbity przy pomocy gwoździ stół i siedzenia z desek przyniesionych z pobliskiej budowy, jakieś tanie szklanki i gra. Tu chodzi nie tyle o wartość materialną przedmiotu, co o wartość sentymentalną, o ich symbolikę i historię jaka się z nimi wiąże, okoliczności zakupu czy przygody do jakich doszło przy ich udziale.
Tu jako ciekawostkę podam przykład sprzed paru tygodni. Robiłem w Niemczech na budowie i właściciel wielu kamienic znalazł gdzieś na stercie gruzu stare drzwi. Nakazał swoim pracownikom ich oszlifowanie i polakierowanie, po czym przykręcił jakieś stare nogi od stołu (zżerane przez korniki!) i położył na nich szybę która była najdroższa w całym zestawie. Nic z tego ładnego nie wyszło, ale mu się podobało. Ostatecznie to był jego pomysł, a historia tego biurka/stolika napisze się sama.
7. Prześcigamy się w prezentach, aby przypieczętować nasze przywiązanie do bliskich, a Nana po prostu zapięła swojemu chłopakowi kłódkę na szyi i zabrała klucz. Cóż za zadziwiająca prostota, elegancja i oryginalność pomysłu.
8. Aby zdobyć przyjaciół, czasami po prostu wystarczy do kogoś otworzyć usta w pociągu (a nie odgradzać się np. smartfonem). Znam autentyczny przypadek, gdzie dwoje 10 latków w 2004 roku jadąc pociągiem z Polanicy Zdrój (jeden mieszkał w Szczecinie a drugi w Słupsku) zapoznali się i dziś są prawdziwymi przyjaciółmi. Od 3 lat na spółkę wynajmują mieszkanie we Wrocławiu i żyją całkowicie niezależnie, bez pomocy swoich rodziców. Mam też kolegę, który swoja żonę poznał podczas spaceru z psem. Tak więc nie obawiajmy się powiedzieć obcym czegoś miłego, bo nigdy nie wiadomo co się tego urodzi.
9. Nie oceniajmy nieznanych nam ludzi i uważajmy co przy nich mówimy. Nie znając ich życia i ich historii łatwo możemy ich zranić. Czasami nawet po latach znajomości nie wiemy jakie mieli dzieciństwo i co ich spotkało przed laty.
10. Dbajmy o naszych przyjaciół. Większość z nich poznajemy jako dzieci lub nastolatkowie. Przyjaźnie zawierane w wieku dorosłym są niesamowicie rzadkie. Z biegiem lat okaże się, że część przyjaźni wygaśnie co oznacza ni mniej ni więcej tyle, że było to bliskie koleżeństwo, a nie prawdziwa przyjaźń.
Świetny komentarz! ;) Najbardziej podoba mi się druga część, w której spisałeś co można wynieść z całego anime. Niestety jeśli chodzi o postać Hachi, uważam, że jest ona najbardziej tragiczną postacią, ale o tym można dowiedzieć/przekonać się z mangi. Anime zatrzymuje się tylko na pewnym momencie z życia bohaterów, natomiast ciąg dalszy jest tak depresyjny, szokujący, że nikt chyba nie podejrzewał takiego obiegu wydarzeń.
Paparakio! XD
Nie przepadam za romansem ale ta produkcja okazała się wyjątkiem. Wszyscy twierdzą że jest depresyjne a ja właśnie najbardziej pamiętam kapitalne sceny komediowe. Dosłownie nie wiem kiedy ostatni raz tak się uśmiałem. Jednocześnie będąc bardzo dojrzałe, pełne przemyśleń oraz wynikających z doświadczenia morałów. Rzadko można spotkać się z produkcją, w której występują tak prawdziwe, wyraziste postaci, pełne ludzki cech. Myślę że to największa zaleta tego anime/mangi, fakt że dla każdego znajdzie się postać z którą można się utożsamić.
Ocena z mojej strony leci trochę w dół ze względu na ciężko strawne, mniej więcej w połowie serialu, wątki z naną-hachi, miałem wrażenie że patrze na pogrążoną w depresji 40-latke niż autentyczną postać. Po prostu przesadzili z tym dramatem, delikatnie mówiąc. Zakończenie nie najgorsze ale jednak czuje się niedosyt. Szkoda że manga tez utknęła, zapewne na dobre.
@acidity
pkt. 8... Bardzo, bardzo mądre słowa :)