W ostatnim odcinku House of Cards - zaznaczę tu, oryginał, zatem wersja UK, a nie US - gdy domek z kart zaczyna się sypać, żona premiera Urquharta zabija swojego męża po to, by w obliczu wszechogarniających skandali uchować dorobek jego władzy i nie dopuścić do ostatecznej porażki.
Kaczyński, oczywiście, nie ma żony, ma Ziobrę, i raczej Ziobro nie zadba o żadne legacy Kaczyńskiego. Ta analogia się nie trzyma kupy, ale chciałem skorzystać z okazji i polecić każdemu angielskie House of Cards.