ten tekst występuje najczęściej w tej retrospekcji, kultura tzw. białasów uważa się za lepszą od tzw.
kultur prymitywnych, ale to tylko egoistyczne przeświadczenie, te niby prymitywne kultury już dawno
temu potrafiły docenić zaletę wspólnoty, dbałości o członków stada, a pieprzone białasy,którym się
wydaje że są wyższą formą życia(bardziej wyrachowaną) na tej planecie, zdeptały wszystkie
wartości, zobaczymy do czego do doprowadzi, ale obecny stan nie wróży nic dobrego.
ja osobiście uważam się za istotę żyjącą, którą zwą człowiekiem,a kolor, rasa czy inne takie tam,nie są istotne,bardziej co kto sobą reprezentuje. a faktem jest że tzw. rasa biała(białasów) ma na swoim koncie sporo zbrodni i niechlubnych kart historii, także nie ma powodów by się wywyższać,
ciekawe, że wciąż to zauważasz i nie wróżysz nic dobrego, a skoro uważasz się po prostu za istotę żyjącą, nie określasz się rasowo, to pewnie nie masz nic sobie do zarzucenia, czy tak? Czy osoba czarnoskóra gdy robi coś złego to staje się "białasem"?
w sumie masz rację, jak się Obama z Putinem (dwa białasy) zgadają to będzie niezły bajzel
Ciekawe to co mówisz. Kompletnie abstrahujesz od faktu, że od momentu, w którym Afrykanie zyskali dostęp do technologi "głupich białasów" miliony ludzi zginęło w wyniku wojen lub terroru z pobudek często czysto makiawelistycznych.
To co jeden może nazwać "szacunkiem do natury", drugi może nazwać cywilizacyjnym konformizmem i niechęcią lub nieumiejętnością pójścia do przodu.
masz trochę racji, nie chodzi mi o idealizowanie tych rdzennych ludów plemiennych, bo faktycznie ich niechęć do pójścia do przodu nie jest rozwojowa, chciałem tylko zwrócić uwagę że postęp technologiczny wcale nie prowadzi do ogólnej szczęśliwości, ludzie czują się coraz bardziej samotni i tracą kontakt z rzeczywistością, natomiast ci prości ludzie żyjący w prymitywnych warunkach(w naszym mniemaniu) często prowadzą bardziej satysfakcjonujące i sensowne życie niż my, myślę że codzienne obcowanie z naturą i zależność przeżycia dzięki niej raczej uczy jakiegoś szacunku do natury, białasy często kierując się nie postępem technologicznym tylko chciwością potrafią dewastować świat natury bez skrupułów a to świadczy o ich prymitywności a nie tendencjach rozwojowych,
Ja jestem biały i uważa, że nie ma bardziej okrutnego i bardziej wyrachowanego zwierzęcia niż biały człowiek.
Ja uważam, że najokrutniejsi są najmniej cywilizowani. Odcinanie dłoni dzieciom, nabijanie na pal, rozrywanie na kawałki przez konie, topienie, kamieniowanie, podpalanie/palenie na stosach.
To wszytko występuje obecnie w 21 wieku w krajach afrykańskich i krajach bliskiego wschodu.
to co występuje obecnie to pokłosie zwyrodnialstwa białych, niewolnictwo, zjadanie ciał muzełmanów przez krzyżowców, inkwizycja, traktowanie tubylców w zdobywanych koloniach, gdyby hitler nie był tak zachłanny nikogo by nie obchodziło co się działo w obozach, rosyjskie łagry, nie tak dawno jugosławia, itp.itd., to bali nauczyli tubylców okrucieństwa,
Biali nauczyli tubylców okrucieństwa xD
Okrucieństwo jest domeną wielu ludzi, ale przypisywanie tego tylko rasie białej to...rasizm i głupota, ale podejrzewam, że jeśli napisałeś coś takiego, to cokolwiek bym nie napisała - do ciebie nie trafi.
Aach, no tak, przecież jak Indianie wyrywali na żywca serca jeńcom, których pozyskali podczas wojen międzyplemiennych (ale nie, spoko, na pewno walczyli 'na niby', żeby się tylko nie zranić) to okrucieństwa w ogóle tam nie było, nic, a nic. Albo to byli po prostu przebrani biali :)
no dobra trochę masz racji ale trochę nie masz. ci którzy wyrywali serca to przede wszystkim aztekowie(przynajmniej tak mi się wydaje bo nie zgłębiłem historii tego świata jako historyk ;)). a zresztą kto to wie wie jak tam kiedyś bywało, większość to tylko domniemania i przypuszczenia, jednakże rasa białasów nie ma powo0dów do przypisywania sobie jakiejś dobroci to tylko wyrachowani, chciwi popapaprańcy,
"przynajmniej tak mi się wydaje bo nie zgłębiłem historii tego świata jako historyk"
Więc zamknij gębę głupcze, bo obrażasz wielu, nie mających nic wspólnego z okrucieństwem "białasów". Twoja teoria jest czysto rasistowska i krzywdząca dla wielu porządnych, białych ludzi. Ponadto bezczelnie wygłaszasz ją na polskim forum, czym plujesz na większość użytkowników tego serwisu. Jedynym "głupim, pieprzonym białasem" jesteś tu ty!!! Tylko ty!!! Żegnam "biały prymitywie"!
Widziałem. Oczami wyobraźni i tymi prawdziwymi, gdy czytałem, lub gdy oglądałem filmy dokumentalne powstające na współpracy z tymi, którzy "zgłębili historię tego świata jako historycy";) Filmy o okrucieństwie kultur, które nie były szkolone przez białych w tej dziedzinie oraz masowym unicestwianiu innych ludzi. Kultur, które nie będąc białasami uważały się za rasę wyższą.
Takie wielkie dynastie Chińskie, czy Perskie władające ogromnym imperium... uważali się za pośledniejszą rasę? A tacy Hunowie, czy Mongołowie podbijając większą część znanego im świata...?
Zagrozili, że cię ze skóry obedrą, czy ugotują żywcem, że taką propagandę przeciwko białym uprawiasz? A może torturowali tylko wybranych i nie mordowali całych mas...
Dalej piszesz, że w Apocalypto może Hiszpanie przekłamali historię. A może nie zrobili tego. A może Aztekowie mordowali sąsiadów, zanim biali tam w ogóle dotarli i jednak sami wymyślili wojnę, mordy, bogów i ofiary z ludzi...(?) Jakoś inni Indianie przyłączyli się chętnie do białasów (dziwne), by zemścić się za "domniemane (zapewne) krzywdy" na bogu ducha winnemu, plemieniu pogodnych Azteków.
Słyszałeś w ogóle o okrucieństwach czarnoskórych w Afryce? Biali kazali kiedyś dzieciom zabijać młotkami swoich rodziców?! To nie tak dawne dzieje, więc nie powiesz chyba, że przekłamane przez białasów.
Biali, jako rasa są najgorsi? Jakoś nie sądzę.
okrucieństwo w kulturach plemiennych nie jest na skalę masową jak u białasów, składano dzieci w ofierze i takie tam, masowe wyrywanie serc jak w "apokalipto" nie wiadomo czy to nie jest przekłamanie hiszpanów którzy chcieli zagarnąć złoto azteków i tym chcieli usprawiedliwić swoje bestialstwo, natomiast biali mordują w wielkich ilościach ale to tylko statystyka, podrzucanie(sprzedawanie) zarażonych ospą kocy indianom(od czego umierało ich tysiące) to przecież nie okrucieństwo, tylko polityka eliminacji,
zapomniałem dodać że białasy na ogół nie mają szacunku do natury(przyrody)(nie uwłaczając znikomemu procentowi który taki szacunek posiada) co jest naturalne we wszystkich strukturach plemiennych, Hootka :)
W „Truposzu” Nobody jest ukształtowany również przez białasa Williama Blake'a, poetę-mistyka. Mam jego poemat „Czterej Zoa”, wyobraźnia posunięta bardzo daleko. Nasza biała kultura ma tak wiele przejawów, że jest rzeczywiście najlepsza. Rodzima kultura Nobodego nic przy naszej nie znaczyła, tak czy inaczej była do zadeptania.
oczywiście w walce o dominację kultura białasów wygrywa, tylko że ta dominująca kultura sama sobie stworzyła wiele zagrożeń które ostatecznie mogą jej wspaniałość szybko unicestwić, hootka :)
William Blake nie napisał „Czterej Zoa” aby kogoś zdominować. Ludwig van Beethoven może i zdominował w Japonii wyobraźnię tamtejszych muzyków,ale zrobił to bo był wielkim muzykiem.
I to jest w „Truposzu” - wielka kultura fascynuje Nobody'ego. William Blake zadziwia językiem a języka nie unicestwia, choć trudno zrozumieć o co mu chodzi.
twórczość artystyczna to zupełnie inna kategoria oceny osiągnięć cywilizacyjnych, bo tutaj nie chodzi o dominację tylko wyrażenie swoich odczuć, wrażliwości, stylu bycia, w tej dziedzinie także kultury plemienne pozostawiły swój ślad dając barwne stroje, rytuały itd., które przez niektórych są tak samo cenione jak twórczość williama bleaka,
A o czym jest „Truposz”? O tym, że Nobody przyjął kulturę wyższą w postaci poematów Williama Blake'a. Jeśli niektórym się wydaje, że rytuały Indian są porównywalne z poezją Blake'a, to ci niektórzy mają coś nie w porządku z głową.
mylisz się nobody nie przyjął żadnej kultury stworzył swoją własną, nie był indianinem ani białym, tak jak mówi jego imię stał nikim bo z punktu widzenia obu tych kultur do żadnej nie należał, scena kiedy zakłada kapelusz i rusza wargami świetnie ośmiesza obłudę białej rasy, jego pobratymcy też wykazali się niezrozumieniem, nobody jest postacią która łączy a nie dzieli, nie zachowuje się jak typowy indianin ani nie hołduje stylowi białych o czym świadczy jego struj i styl bycia, przynajmniej tak mi się wydaje :), HOOtka,
Wyluzuj!!!
Nie można połączyć kultury Indian pacyficznych z kulturą, która wydała Williama Blake'a, bo ta pierwsza jest bardziej prymitywna. Nobody zaczerpnął z rzeki naszej kultury, był naszą kulturą słusznie zafascynowany. Ja bym miał z nim o czym porozmawiać. Z jego pobratymcami pewno nie zamieniłbym słowa. Nobody jest bardziej nasz niż księgowy William Blake. To w filmie Jarmuscha ciekawe, że wysoki poziom kultury białego człowieka jest znany tylko Indianinowi. Ten wielki film nie porusza tematu wrednych białych na ziemi Indian. To jednak film o słusznym podboju przez lepszych, czyli białych. A w ten podbój jest wpięty życiorys księgowego Williama Blake'a, sprzedawczyni papierowych kwiatów i wielu innych dobrze napisanych postaci.
chłopie sam wyluzuj bo chyba oglądaliśmy inny film, scena durnego strzelania z pociągu do bizonów, przybycie do zdegenerowanego miasteczka, popieprzeni traperzy przy ognisku i wiele innych motywów ukazuje jak prymitywnie zachowywali się biali wbrew swojemu wysokiemu poziomowi kultury, inspiracja nobodego tą lepszą kulturą wymownie wyrażała się w jego powiedzeniu które już zostało zacytowane, tak nawiasem mówiąc postać williama blakea jest znana niewielu natomiast motyw pióropuszu indiańskiego występuje obecnie w naszej wspaniałej kulturze bardzo często i jest dużo bardziej popularny niż poezja blakea, hootka ;)
I z tego, że ktoś strzela ze strzelby do bizonów z pociągu, zamiast z łuku i z konia wynika, że nasza wyższość nad kulturą Indian jest tylko tym, co się nam wydaje? Guzik prawda, nasza kultura jest wyżej postawiona i zepchnęła kulturę Indian w niebyt, gdzie jej miejsce. To Tobie się wydaje, że poziom kultury dla białego plebsu wyznacza poziom kultury białego człowieka.
nie wiem o co ci chodzi? o jakieś wyimaginowane poczucie wyższości białej rasy? do czego ci to potrzebne? kultura indian wcale nie odeszła w niebyt, jest obecna w sztuce filmowej, artystycznej, są grupy ludzi którzy się nią interesują, szukając inspiracji i ciekawych motywów, ty ciągle o jakiejś wyższości, niektórzy ludzie nie potrzebują masturbować się swoim ego, potrafią czerpać z różnych źródeł i różnych kultur bo to wzbogaca, wysokie mniemanie o swoim pochodzeniu czy rasie nic dobrego nie wnosi,
Jest film Jarmuscha. Nie ma nic w nim co by wskazywało na to, że biali w tym filmie wywyższają się nad Indianami. Jest tylko droga księgowego Williama Blake'a przez świat dla niego nieznany, droga, która go zmienia.
Jest Nobody, który zgłosił akces do kultury białego człowieka, nie popkultury białego plebsu.
Jest Twoja niemądra wypowiedź o kulturze białego człowieka i bezsensowny pogląd, że można czerpać z ubogich kultur, aby zamiast kultury białego człowieka zrobić popkulturę białego plebsu z indiańskimi pióropuszami. Nam nie jest potrzebny mistycyzm Indian, bo mamy mistycyzm Blake'a, Jakuba Böhme ze Zgorzelca, Oliviera Messiaen'a (też był w Zgorzelcu jako jeniec wojenny).
Nasza kultura to skarb, warty ochrony i propagowania. „Truposz” jest też nasz, biały, kompozytor muzyki, Neil Young to nasz biały Kanadyjczyk.
И все хватит
co ty pitolisz człowieku, co tobie przeszkadza pióropusz indiański?, piszesz o plebsie to ty pewnie jesteś z tej elity, tylko musisz udowadniać swoją elitarność bo nikt jej nie zauważa, poniżasz inną kulturę a sam oczekujesz jakiejś gloryfikacji, nie masz prawa decydować co się komu podoba a co nie, chyba że masz aspiracje na jakiegoś dyktatora, czekam, może kiedyś świat usłyszy o panie beelu, chętnie zawalcze z twoją tyranią, HOOtka.
Film na forum którego jesteśmy jest „biały”. Wiem, że dobre filmy robią jeszcze w Azji - Korea, Japonia, Iran, Arabia Saudyjska, Turcja. I koniec. Mistykę europejską mamy na wysokim poziomie. Indiańską nie interesujemy się, bo naszego poziomu nie sięga.
Już szkoła powinna od Ciebie wymagać, abyś to zrozumiał.
Mamy plebs i mamy plebejską kulturę. Do uczestnictwa w tej kulturze szkoła nie zachęca, tej kultury nie uczy.
Gdzieś przegapiłeś szkołę naszą, czyli „białasów” i wygadujesz rzeczy dziwne. Samokształcenie wywiodło Cię na manowce.
И все хватит
Zacznę od cytatu:
A ludzie białej rasy ,którym się wydaje że są wyższą formą życia (bardziej wyrachowaną) na tej planecie, zdeptali wszystkie wartości.
Otóż jestem zwolennikiem zdeptania wszystkiego co gorsze. A są wartości gorsze, co wynika z samej semantyki słowa „wartość”.
W Polsce całe szczęście zostało zdeptane pogaństwo i mamy Świętą Trójcę zamiast Welesa, Peruna i Świętowita. Nie bawiliśmy się z własnymi prymitywnymi wierzeniami, nie bawiliśmy się z przedkolumbijskimi w Amerykach.
Dziś mamy wspaniały przykład Chin, które do naszej kultury dołączyły.
Nie trzeba mieć wszczepionych sztucznych serc, aby deptać prymitywne wartości. Deptanie gorszego jest normą ludzką, nie tylko normą białej rasy.
Historia kina to historia kina białej rasy i dlatego za nietaktowny uważam Twój komentarz do tego wspaniałego filmu. Potrzebna Ci porządna szkoła podstawowa.
religia katolicka to nie chrześcijaństwo panie erudyto, wiele zwyczajów z pogaństwa zostało zaaplikowanych do tej nowo powstałej religii, zajączki, jajeczka, choinki, zwyczaje związane z zaduszkami, trójca to światowid o kilku twarzach, jesteś bardziej prymitywny od idianina bo nie dostrzegasz prawdy tylko żyjesz w świecie iluzji i kłamstw które wgrało ci szkolnictwo,
Żadna szkoła mnie nie okłamała, bo kino jest nasze, białe a Indianie tej sztuki nie posiedli. Nie rozszerzaj swojej ignorancji na religię, bo znów wyjdą wygłupy.
Prawda jest taka, że są różne wartości - te lepsze i te gorsze. My biali stworzyliśmy wartości górujące nad innymi. W świecie rządzonym przez Chińczyków nasze wartości zostaną. Wartości różnych Popolupów znikną wraz z ich śmiercią i nie ma się co nad tym użalać. Jarmusch zostanie, jego następny film, który oglądałem - „Kawa i papierosy” to też wielki film białego człowieka.
Nobody czytał Williama Blake'a, teraz czas na Ciebie. Czas odrobić przespane w szkole lekcje.
Ponawiam: И все хватит
Nareszcie przekonałem Cię do bezsensu dalszej rozmowy o filmie.
Teraz cytat z Blake'a:
Czterej Zoa
Męki miłowania i zazdrości
Gdy umarł i był osądzony
Albion pradawny człowiek
Oto Pieśń Sędziwej Matki, która wstrząsnęła gniewnym niebem
Słyszącym marsz donośny krzepkiego bohaterskiego Wiersza,
Zebranego w szyku bojowym na dzień Intelektualnej Bitwy.
Niebiosa chwieją się, poruszył deszcz ziemię, a z góry
Z wszelkim lasem, potokiem i doliną zawodzą w posępnej trwodze.
Czterej Mocarzy jest w każdym Człowieku; Jedność Doskonała
Istnieć może jedynie w Powszechnym Braterstwie Raju
Jako Powszechny Człowiek, któremu Chwała Wiekuista, Amen.
Nikt z osobna nie zna jej i nie pozna przez całą Wieczność.
И все хватит
Ale Indianie nie strzelali do bizonów dla czystej zabawy, tylko po to, by zapewnić sobie byt, skoro z bizonów pozyskiwali skórę, mięso i kości, żeby tworzyć przedmioty codziennego użytku oraz pożywienie, a ci w pociągu strzelali do bizonów pozostawiając ich truchła, żeby zgniły. Była to znana praktyka, która zapewniała zabawę podczas długich podróży. Przez takie działania bizony niemal wyginęły.
Paleoindianie być może doprowadzili do wybicia stad mastodontów w Ameryce północnej. Indianie współcześni być może by wybili bizony. Dziś Indianie sprzedają wytwory własnego rzemiosła w sklepach z pamiątkami - sam mam obsydianowy grot do strzały od Navaho. Bez interwencji białych na prerii zamiast grotów by sprzedawali skóry bizonów za dolary potrzebne do zakupu artykułów metalowych. Na koniec kupowaliby pługi i ciężkie konie pociągowe sprzedając stada własnych mustangów. Los bizonów był przesądzony. Zresztą proces przechodzenia z myślistwa do gospodarki hodowlanej zaczęli już Komancze w Teksasie.
Biali w zasadzie nie interesowali się prerią - miasteczko w filmie jest już w górach Idaho. Likwidację bizonów zamawiały koleje, bo stada bizonów były niebezpieczne dla pociągów.
Tyle co do faktów podstawowych.
Na wyższym poziomie - jasne, że do odstrzału bizonów i produkcji metalowej nie przeznaczaliśmy tuzów intelektu. Traperzy mieli poziom obycia w świecie na poziome Indian. Ale film jest o zadziwiającej wędrówce Williama Blake'a, którą mu sprezentował Nobody zafascynowany mistycyzmem angielskim. To Panu, panie Radosławie umknęło - miejsce poety jest w wieczności, zamiast poety był tylko księgowy, ale i on nazywał wystrzały ze swojego rewolweru poezją.
To, co napisałeś, to są tylko przypuszczenia, a nie fakty. Ja mówię o tym, co było, a nie o tym, co mogło się stać w przeciągu dwustu lat gdyby Indianie nie zostali prawie wybici. Zarzut o tym, że umknęło mi coś w kwestii "zadziwiającej wędrówki Williama Blake'a" jest chybiony, ponieważ się w tym temacie nie wyraziłem.
Mastodonty na pewno wyginęły i na pewno Paleoindianie na nie polowali. Jest w nauce przypuszczenie, że polowali do końca, do ostatniego mastodonta. Bizony też by wyginęły bez udziału białych, bo Indianie by potrzebowali terenów do hodowli i rolnictwa - tak było w innych rejonach świata a gospodarka myśliwska musiała odejść w zapomnienie, szczególnie w sąsiedztwie zaawansowanej gospodarki przemysłowo-rolniczej.
Ale jedno jest pewne - koleje nie wynajmowały myśliwych dla strzelania do bizonów dla czystej zabawy, ale dla bezpieczeństwa podróży. Koleje a potem autostrady musiały przeciąć prerie i dlatego stada bizonów musiały zostać zredukowane do ilości w sam raz dla rezerwatów i parków narodowych. Indianie musieli nauczyć się żyć w świecie z kolejami i autostradami. W filmie widział Pan wynajętych strażników kolejowych, ale oni mieli zleceniodawców z innego, wyższego poziomu rozumienia świata.
Film był o drodze dwóch ludzi poezji przez świat poezji nieprzyjazny. William Blake odszedł w wieczność. Żal dziewczyny z papierowymi kwiatami, ta też odeszła w wieczność, nie drogą poezji, ale w obronie miłości. Szkoda, że zajmuje się Pan marginesem tego filmu zamiast zajmować się tym, co w nim wspaniałe.
W scenie w pociągu jeden ze znudzonych pasażerów zauważa za oknem bizony i zaczyna do nich strzelać, po czym reszta budzi się z letargu i przyłącza się do zabawy. Po ich wyglądzie stwierdzenie, że to wynajęci pracownicy kolei zdaje się być mniej trafne, niż że byli to po prostu jacyś traperzy z pogranicza, którzy akurat jechali tym pociągiem. Film potępia takie praktyki w scenie, kiedy pracownik kolei przysiada się w pociągu do Blake'a i z grozą opowiada o masowym wybijaniu bizonów. Ja nie podważam twojej interpretacji dot. przekazu filmu, tylko twoją wypowiedź, w której sprowadziłeś myślistwo do kłusownictwa i do zabijania dla rozrywki, jakoby były to czyny o takiej samej randze.
Znów ciągniesz marginalny dla filmu wątek. Zupełnie niepotrzebnie - przecież tłumaczyłem Ci, że do odstrzału koleje wynajmowały prostych ludzi a nie uniwersyteckich biologów. Ale to nie myśliwi są reprezentacją Stanów Zjednoczonych. Reprezentacją są koleje łączące Wschodnie i Zachodnie wybrzeża.
Luźno interpretując film: przez prerie William Blake jedzie pociągiem, bo na prerii nie ma nikogo, ani Nobody'ego, ani Cole Wilsona, ani Dickinsonów. Na prerii jest tylko śmierć i kolej żelazna.
Jest w filmie świat napędzany z pomocą Nobody'ego przez mistyka Williama Blake'a. I jest otoczenie śmiertelnie nieprzyjazne dla mistyki. Jest też ocean, który wyzwala od śmiertelnie nieprzyjaznych, ale nie wyzwala od śmierci. Tylko dziewczyna z papierowymi kwiatami spotkała śmierć w mieście Dickinsona, ale widać papierowe róże nie są przepustką do świata mistyki.
Znów przez pół komentarza ciągniesz temat, który nie jest przedmiotem dyskusji. Zupełnie niepotrzebnie. Równie zbędne jest wspomnienie o domniemanej reprezentacji Stanów - nie ma to nic do rzeczy w prowadzonej dyskusji. Jaki jest dowód na to, że w filmie ludzie strzelający z pociągu byli wynajęci? Mieli plakietki czy zostało to powiedziane? Mogliby to być pracownicy kolei albo przypadkowi posiadający broń ludzie, którzy ostrzeliwali bizony z pociągu, bo była to znana forma rozrywki, która umilała długie podróże.
Nareszcie się dogadaliśmy. Napisał Pan, że «ci w pociągu strzelali do bizonów pozostawiając ich truchła, żeby zgniły. Była to znana praktyka, która zapewniała zabawę podczas długich podróży. Przez takie działania bizony niemal wyginęły» a ja się z tym nie zgadzam. I nie ma między nami żadnej dyskusji. Innymi słowy szkoda słów, bo ten wielki film nie porusza tematu wrednych białych na ziemi Indian.
"Ja bym miał z nim o czym porozmawiać. Z jego pobratymcami pewno nie zamieniłbym słowa."
Jeśli tak jest, to zasadniczo świadczy to o Twoim prymitywizmie i nieumiejętności komunikowania się w sprawach ważnych i po prostu ludzkich, bo te są uniwersalne.
Cytat ze mnie:
Nobody zaczerpnął z rzeki naszej kultury, był naszą kulturą słusznie zafascynowany
Jasne, że nie mam zamiaru rozmawiać o mistycyzmie Indian pacyficznych z nimi samymi. Tak samo jak Nobody nie miał z nimi o czym rozmawiać. William Blake jest mi znany, staram się go od czasu do czasu czytać.
Mistycyzm Indian - kojarzę „taniec słońca” u Dakotów to pieśń przeszłości i nie jest wcale uniwersalny (podobnie jak mistycyzm Blake'a).
Kto Ci włożył do głowy bajki o sprawach ludzkich? Nie ma czegoś takiego. Ludzkie są nogi i chwytne dłonie, ale to bardzo prymitywny uniwesalizm. Uniwesalny jest handel i dlatego Indianie pacyficzni handlowali z Rosjanami przybywającymi z Alaski. I to wystarczy. Sam mam zrobiony przez Indian Navaho obsydianowy grot do strzały. Uczciwie kupiłem i tyle na temat komunikacji z Indianami. Indianki za żonę nie wziąłem a i siostry zaczipowanego Józefa też bym nie wziął. Ku mojemu zadowoleniu i ku zadowoleniu obydwu kobiet.
I naszej rozmowie też życzę zakończenia ku zadowoleniu dla mnie i Józefa C.