I to sztuki w oryginalnym teatrze Wiktoriańskim – film rozpoczyna się wywieszeniem flagi, trąbieniem obwieszczającym mieszczanom rozpoczęcie przedstawienia. Ludzie się zbierają, przedstawienie się zaczyna – Laurence Olivier gra aktora grającego Henryka V. Film jest sztuką w filmie, kamera zajrzy też za kulisy i zaobserwuje golącego się aktora (wtedy kobiety nie mogły grać, więc aktorzy przebierali się i mówili piskliwym głosem – tak też jest w filmie). Po jakimś czasie sztuka przenosi się poza ramy teatru...
Ogląda się to naprawdę dobrze, nawet statyczne tła i malowane krajobrazy w tle są estetyczne. Inna sprawa, że po godzinie gapienia się w ekran nadal nie rozróżniałem bohaterów a sama historia mało interesowała. Ale to już wina Szekspira. Sam film udany.
7/10.