Sceną stosunku Batka z Batgirl twórcy posunęli sie za daleko.
I te teksty potem typu "IT WAS JUST SEX" były cringowe, ciężko się to aż oglądało.
Poza tym źle zaadaptowali komiks, zakończenie straciło niejednoznaczność, bo zbyt rozciągnęli moment, w którym Batek kładzie ręce na Jokerze, a znów takie retrospekcje Jokera lecą za szybko i ma się je w dupie.
Biedny Moore, wszystkie jego adaptacje skopią.
Niestety, ale muszę się zgodzić z każdym słowem :/ Tak bardzo czekałem na tę adaptację, a oni tak bardzo ją spartaczyli. Ech... szkoda.
Rozumiem, że twórcy Batman Begins także posunęli się za daleko, częściowo budując fabułę na romansie Bruce'a i Barbary (przez co Grayson zerwał kontakt z mentorem)?
To chyba oglądaliśmy inne Batman Begins, bo nie przypominam sobie, żeby Batman miał romans z 5-letnią córką Gordona
Porównanie kiepskie, bo 1) Tamten romans nie bazował na konstrukcji rodem z tanich filmów dla młodzieży 2) W Killing Joke Moore'a ogromną rolę grała pewna kompozycja - całe pierwsze 30 minut filmu kompletnie ją rozchrzaniło, dodając cały wątek, który nie miał absolutnie żadnego znaczenia dla właściwych wydarzeń w adaptacji.
Wydaje mi się że pierwsze 30 minut polegało na poznaniu Batgirl dla osób które tej postaci nie znają, żeby jej późniejsze poniżenie nie było nam zbyt obojętne.
Po za tym też dobrze tłumaczy czemu Barbara zerwała współpracę z Batmanem, w komiksach na podstawie The Animated Series do takiego kroku zmusiło ją to jak Joker i Harley zniszczyli psychicznie Robina i zrozumiała wtedy ile ryzykuje robiąc takie rzeczy.
Owszem, masz rację. Tylko że to poznanie nie miało na dłuższą metę żadnego sensu. Tak naprawdę nie wpływa w żaden sposób na historię, a jak już pisałem, kompletnie psuje genialną narrację Moore'a. Plus pragnę zauważyć, że w trakcie czytania komiksu też mało kto znał Batgirl i to nie przeszkadzało. To po prostu nie ma być historia o Gordonównie (czy też jakaś jej integralny wkład), tylko o Jokerze i jego relacji z Batmanem. Batgirl ma swoje komiksy, jakby chcieli ekranizować Birds of Prey - proszę bardzo, wtedy niech pogłębiają jej wątek.
Już pomijam fakt, że te pierwsze pół godziny są kiepskie same w sobie - widziałem telenowele z lepszymi dialogami.
A tam wszystkie, Watchmeni byli niesamowici.
Tak czy siak - faktycznie większość ekranizacji jego dzieł to porażka.
Ja za ich filmową adaptacją nie przepadam - za dużo efwkciarstwa, zbyt poważne podejście do, nie oszukujmy się, ironicznego i często umyślnie kiczowatego dzieła, muzyka dobrana bardziej po tekstach niż po tonacji, która pasowałaby do scen i przede wszystkim inne, gorsze zakończenie bez wymowy z komiksu
Że względem tekstu pasuje do tego co się dzieje na ekranie, ale muzycznie i stylistycznie jest dobrane fatalnie i nie pasuje do tego co się dzieje na obrazie melodią
Haha, czyli mówisz, że bijatyka powinna odbywać się przy ostrej muzyce, a romans przy ckliwych smyczkach. Jezu, jak ty spłycasz kino...
Nie, ty spłycasz moją wypowiedź, trollku.
Muzyka ma pasować do scen, to kwestia talentu reżyserskiego i nie chodzi tu o samo brzmienie, a dopasowanie do montażu, odpowiedniego tonu filmu, konwencji itp
Przecież jest dokładnie tak jak mówię.
W horrorze powinna być muzyka budująca napięcie i pasująca do grozy, czyli np. organy. Dokładnie to powiedziałeś i nie było w tym nic głębokiego, aby to spłycić. Ty po prostu chcesz prostych odpowiedzi i prostych inscenizacji. Ale co gorsza nie kupujesz m.in. piosenki Dylana z intro, w której śpiewa o czasach, które się zmieniają na naszych oczach, a w tle masz historię Hameryki w pigułce od zakończenia wojny do prezydentury Nixona. Ale rozumiem, że piosenka ci nie podeszła, bo nie zgrała się z montażem, cokolwiek to może oznaczać w twoim mniemaniu:D
Sam tekst to nie wszystko.
U Dolana np. są piosenki, których nienawidzę, a tak dobrze dopasował je do scen, że świetnie mi się z nimi oglądało sceny
Aha, czyli Dolan lepiej dopasował muzykę do scen, bo muzyka pasowała u niego do scen, a w Strażnikach nie:D
Coś konkretniej czy dalej ciągniesz ten cyrk?
A w Kanadzie istnieje prawo głoszące iż lesbijki mogą uprawiać seks od 12 roku życia, natomiast geje od 18 lat. Dodatkowo w USA istnieje prawo pozwalające żołnierzom na stosunek od 16 roku życia. W Hiszpanii już od dwunastki jest legalne :/
Poważnie? No proszę, przynajmniej w Kanadzie nie panuje dyskryminacja dla lesbijek :) (sama znam takie, które robiły to "dla zabawy" w wieku 13-14 lat)
I to dalej nic nie zmienia, nie chodzi mi o wiek, a o to, że to po prostu KOMPLETNIE nie pasuje do postaci i ich rysów psychologicznych
Przepraszam, ale jeśli w komiksach Barbara chciała uprawiać seks z Red Hoodem (Jasonem Toddem) na co on nie przystał to co według ciebie to oznacza ?
Zdajesz sobie sprawę, że między Robinkami, a Basią zawsze byłą jakas chemia + byli bardziej dostosowani do siebie?
Zdajesz sobie sprawę, że pomimo wszystkich morderstw popełnionych przez Jasona, ona nadal chciała to z nim zrobić ? polecam sprawdzić niektóre lektury ;)
Ojej, bo jeśli komiksy są od 13 roku życia, to mogą jeszcze wpływać na umysły nastolatków ? ;)
"Jestem Barbara, pierwszy raz dowiedziałam się o Batmanie jak miałam kilka lat, mój tata się z nim przyjaźni, faaaajnie, założę ubranka stylizowane na jego strój i będę się za nim uganiać tylko po to żeby uprawiać z nim sexs na dachu bez maski, mam nadzieje że nikt tego nie zauważy i nie powie mojemu tacie, który jest cholernym komisarzem. Takim sławnym komisarzem ludzie na pewno mnie nie skojarzą, nanana Batman, Batman! - o cholera! zapomniałam o kamerach rozmieszczonych w całym mieście!" - "Komisarzu Gordon! czy tam na dachu przypadkiem nie jest Pana córka, a z tyłu Batman?!" "O mój Boże, żeby tylko nie spadła"
Co do absurdów to mam jeszcze dwa odnoście tej sceny. 1. Nawet amatorka uprawiająca sport rekreacyjnie wie, że stanik sportowy pomaga. Batgirl o tym nie wiedziała :) 2. Zawsze myślałem, że kostiumy superbohaterów są jednoczęściowe i nie da się zdjąć góry jednym ruchem.
Ogólnie marna scena, jak cały wątek Batgirl.
Posunęli się za daleko, zdecydowanie! Mogli zostawić kamerę w spokoju, a nie posuwać ją na gargulca. Gołego Gordona dobry kwadrans kazali nam oglądać, ale jego córki na sekundę nie pokazali...
No, ta scena również mnie zdziwiła, tym bardziej że Batman był dla Barbary tak jakby drugim ojcem, mentorem... a nie kochankiem. Ale ok, w końcu nie byli spokrewnieni, a Robina akurat nie było w pobliżu :)