Miałam wrażenie, że oglądałam go 3 dni ;)
Ciekawe dialogi, cudne "złote myśli" Woody`ego. Natomiast obsada - jak dla mnie dyskusyjna. Nie wiem czy w roli Jerry`ego lepiej nie sprawdziłby się ktoś inny np. Joseph Gordon - Levitt.
Ricci - (moim zdaniem) totalnie aseksualna. Nie przekonuje mnie.
Zgadzam się, że bohaterka była aseksualna. Zgrabna, a mimo to odpychająca. Chyba zbyt wulgarna do tej roli.
Natomiast bohater był IMO sympatyczny. Grzeczny i trochę pierdoła, ale taki chyba miał być.
Ogólnie słaby film, gdyby nie gadka Woody'ego (bo "złote myśli" to za dużo powiedziane, tego jest pełno w innych, lepszych filmach) to nie widziałbym w ogóle sensu oglądania. Biggs dobrze zagrał, ale obawiam się, że Holyłud już go zaszufladkowało na dobre, jako aktora, który ciągle gra ofiarę losu.
Dla mnie brak typowo allenowskiego klimatu w tym filmie. Czym dalej w fabułę, tym bardziej mnie nużył. Jednak filmweb miał rację z tymi 40 paroma procentami xD
Szkoda czasu na ten film, bo faktycznie męczący. Na Ricci nie narzekam, co prawda ma wyłupiaste oczy, ale dobrze prezentuje się w samej bieliźnie i fajne ma ciało.