Mieszkający w Ontario Fiona (Julie Christie) i Grant (Gordon Pinsent) są małżeństwem od ponad 40 lat. I właśnie w chwili, gdy ich życia powoli już gasną, dowiadują się, że zła pamięć Fiony nie jest chwilową niesprawnością lecz chorobą Alzheimera. Gdy pewnego dnia kobieta gubi się, i zostaje odnaleziona dopiero po kilku dniach, podejmują
Film "Daleko od niej" powstał na podstawie opowiadania Alice Munro zatytułowanego "Stary niedźwiedź mocno śpi", wydanego w Polsce w 2011r. w zbiorze,p.t."Kocha, lubi, szanuje".
Jeśli kogoś zainteresowała ta tematyka, a nie zna jeszcze książki, to gorąco ją polecam również ze względu na pozostałe opowiadania.
Przejmująca historia miłości w cieniu choroby alzheimera. Jak Grant w obliczu tak strasznej choroby ukochanej żony, która w gorszym stadium odrzucała go poświęcając więcej uwagi i czułości dla swego chorego kolegi, potrafił "patrzeć" na nią z pełnią miłości? Jak znosił jej brak pamięci? Po prostu ona była dla niego...
Co sądzicie o zakończeniu?
Moim zdaniem trochę ono zepsuło film. Reżyser powinien skończyć na tym,że Grant przychodzi do tego domu Aubrey. Jakoś scena,w której Fiona sobie trochę przypomina coś sobie i przytulają się trochę mi psuje efekt filmu. A co wy sądzicie?